Nasze życie
może potoczyć się w różnych kierunkach, w zależności od naszych decyzji. Nie
zawsze jesteśmy z tego zadowoleni. Można powiedzieć, że przez większość naszego
istnienia jest nam źle, gubimy się w zaułkach naszego życia, chcieli byśmy znaleźć
się w innym miejscu i innym czasie. No cóż jesteśmy stworzeni by cierpieć, dla
kilku tych dni, tych przy których czujemy, że można przenosić góry dla samej
zabawy. Okres ten nie trwa jednak tak długo jak byśmy tego chcieli, a gdy już się skończy skutki są dwa razy gorsze.
Przynajmniej ja tak uważam.
Myślałam, że
jestem… nie inaczej czułam się jak najszczęśliwsza osoba świata, ale tak szybko
jak zaczęłam się przyzwyczajać do tego pięknego uczucia, to tak szybko spadłam z
przysłowiowego wysokiego konia. W ciągu jednego dnia straciłam wszystko co
kochałam najbardziej. Miłość z którą miałam… chciałam spędzić resztę życia, okazała się męską szowinistyczną
świnią. Chcecie wiedzieć co się stało. Zadłużyłam się w nim jak tylko go
zauważyłam, przyciągnęły mnie te jego piękne, czarne jak noc oczy. Pewnie
myślicie, że jestem idiotką i macie absolutną rację. Gdyby nie ta jego
przystojna twarz, tajemnicza, wręcz mroczna osobowość w życiu nie zwróciłabym
na niego uwagi. Ależ byłam głupia teraz to wiem.
Nigdy nie
byłam i nie jestem zbyt lubianą osobą w naszej szkole. Powszechna opinia to „brzydka
aspołeczna kujonica”, chociaż dla mnie to brzmi jak wielki komplement. Po
pierwsze według ich myślenia wszystko co jest kobietą i nie ma tony tapety na
twarzy jest okropną maszkarą. Po drugie jeśli ktoś nie mówi w ich języku,
języku głupców jest psychiczny i lepiej z taką osobą się nie zadawać, przecież
głupota to choroba zakaźna. No i oczywiście ostatnie bezsensowne kryterium,
jeśli masz oceny powyżej umiejętności grupy (2) to jesteś jakby to powiedzieć
nie godzien obcowania z „istotami lepszymi”. Nie przejmowałam się tym, chociaż
nie miałam znajomych w szkole to przynajmniej znajdowałam ukojenie w nauce. Od
zawsze chciałam zostać lekarzem, tak jak moja matka zastępcza Tsunade. Nauczyła
mnie wszystko co umiała, książki medyczne czytała mi do snu. Jednym słowem
kobieta, którą można by było szukać jak igły w stogu siana. No cóż ale nie o
tym teraz, nie za bardzo mi przeszkadzało wytykanie palcem do czasu gdy na
horyzoncie pokazał się on, w połowie roku szkolnego. Tak jak mówiłam zadłużyłam
się po same uszy. Przedstawił się w sposób, którego nigdy nie zapomnę i usiadł
obok mnie w ławce (jedyne wolne miejsce, od razu było widać, że jestem bardzo
popularna). Byłam jak zaklęta, starałam się by nie zobaczył jak na niego zerkam
choć i tak nie jestem pewna czy mi się to udało gdy przypomnę sobie ten jego
uśmiech pod koniec zajęć. No cóż szczęście nie mogło trwać wiecznie. Kilka
chwil później widziałam go w towarzystwie bezmózgich osobników z mojej klasy, i
najwyraźniej świetnie się bawił. Patrzyłam na całe ich zapoznawanie dobrych
kilka chwil, po czym speszona odwróciłam głowę gdy ich uwaga została zwrócona w
moim kierunku, więc nie miałam już wyboru, cała czerwona powędrowałam do domu.
Przez kolejne
dni widać było jak zapoznaje się z nowymi kumplami i koleżankami, jak świetnie
dogadują się. Wyglądał jak ich przywódca, chociaż uczęszczał do naszej szkoły
dopiero niecały tydzień. Wiedziałam, że nie mam najmniejszych szans by zwrócił
na mnie swoją bezcenną uwagę, mimo to i tak po kryjomu, pod przykrywką
zapatrzenia się bądź innych głupich rzeczy zerkałam na niego chociaż na chwilę,
na jedną małą sekundę.
Jednego
zakręconego dnia porządnie się zdziwiłam jego zachowaniem, nie witając się z
nikim innym podszedł do mnie ze swoim chyba najlepszym uśmiechem i zaczęliśmy
powoli się zapoznawać. Dziwne ale prawdziwe. Wydawało mi się, że wygrałam
gwiazdkę z nieba. Nawet nie zauważyłam, kiedy skończyły się zajęcia, ale nie to
było najlepsze. Przystojniaczek zaprosił mnie na ciepłą kawę. Tak zleciały mi tygodnie. Spotykaliśmy się
systematycznie, chodziliśmy do kina, spacery pod gołym niebem, wycieczki z nie zapomnianymi widokami. Były także czułe słówka, których nigdy nie słyszałam,
komplementy, którymi obdarzał mnie prawie codziennie, gesty takie skromne a
zarazem odważne. Myślałam, że znaczyłam coś dla niego. Jak kopciuszek wybrany
przez przystojnego księcia z całej grupy pięknych kobiet. Ten czas z nim
spędzony wydawał mi się czymś magicznym. Tak zwane motylki w brzuchu, bezsenne
noce, niemożność skupienia się na czymkolwiek albo raczej skupianie się tylko
na jednym : na nim. Szybko to zdiagnozowałam, a więc zakochałam się i to chyba
do granic możliwości. Wszystko było takie idealne, świat nabrał kolorowych barw.
Do
dnia, w którym z błahych powodów postanowiłam szybciej zjawić się w szkole.
Jedyne co pamiętam to jego stojącego w otoczeniu mojej klasy. Jedyne co przyszło mi na myśl to podsłuchać o co chodzi.
Podkradłam się bliżej tak by mnie nie zauważyli, ale bym mogła ich słyszeć i
dowiedzieć się o co się czepiają jedynej zaufanej mi osobie z tego otoczenia. To co usłyszałam wzbudziło we mnie przerażenie, nie nie dlatego iż się go
czepiali, ale dlatego że mu gratulowali wykręcenia kawału brzydkiemu kaczątku.
Jego słowa bolały najbardziej „To była bułka z masłem, najłatwiejsza i
najbardziej naiwna dziewczyna jaką w życiu spotkałem” wypowiedział z pogardą w
głosie, jego śmiech ociekający jadem, postawa której nigdy u niego nie
widziałam, tak jakby był własnym bratem bliźniakiem, którego pewnie nie chciałby
mi przedstawiać z wiadomych powodów. Nie
mogłam w to uwierzyć, w głowie kłębiło mi się milion myśli, przeskakiwały mi
obrazy w roli głównej z nim takie szczęśliwe, zapierające dech w piersi, łzy
wypływały litrami, a świat zaczynał mi się powoli zawalać. Głupota z powodu
jednego chłopaka. Dłużej już nie słuchałam tylko tępo wpatrywałam się w tą scenę,
która wydawała się jakby wyjęta z filmu. Gdy zarejestrowałam, że on odwraca się
w moją stronę zaczęłam uciekać, nie zwracałam uwagi gdzie byle jak najdalej od
niego. Nie wiem jakim cudem ale słyszałam jak za mną wołał. Dobiegłam do domu,
do ciepłego gniazda gdzie mogłabym się wypłakać czekając na ukochaną Tsunade. I
tu kolejne cierpienie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Straciłam w wypadku samochodowym jedyną osobę,
którą uważałam za rodzinę. Pędziła, żeby mnie pocieszyć, przytulić, podać litr lodów
miętowych na zagłuszenie smutków i oglądać ze mną jakąś bezsensowną komedię
romantyczną. Tak przynajmniej mówiła mi gdy po raz ostatni rozmawialiśmy przez
telefon. Pogrążona we własnej agonii nawet nie zauważyłam, że nie przyjechała. Kilka godzin po tym telefonie dostałam kolejny, z wiadomością że Tsunade już do mnie nie wróci. Nie usłyszę jej kojącego
głosu, jej śmiechu… To już było za wiele jak na jeden dzień dla mnie. Może
zawsze mówiła mi że jestem silną dziewczyną i zawsze dam sobie radę. Dziś tak
się nie czułam, raczej jak wyprana ze wszystkich sił witalnych dziewczynka z
okienka, która tylko patrzy w przestrzeń z pustym wyrazem twarzy. O tak miałam
pustkę w głowie i wiedziałam jedno, że sama sobie nie poradzę. Tu jest zbyt
brutalnie jak dla mnie, świat jest zdaje się krzyczy do mnie, że nie ma już dla
mnie miejsca. Nie ma sensu być tu gdzie nikt cię nie chce. Nie myśląc wiele
wzięłam pierwsze ostre narzędzie, które było pod ręką i jak w amoku próbowałam
sobie podciąć żyły. Ale dramaturgia co nie… Miałam nadzieję, że już się nie
obudzę, ale niestety nawet samobójstwo mi nie wyszło. Teraz leże w łóżku
szpitalnym i mimo wielkiej niechęci próbuje otworzyć oczy. Czuję, że ktoś
trzyma mnie za rękę chociaż nie mam już żadnej bliskiej mi osoby. Chce płakać,
że mi się nie udało, no ale cóż jedna podstawowa cecha mojego charakteru to ta,
że zawsze byłam uparta nie ten to następny raz. Otwieram wreszcie oczy,
odwracam ociężałą głowę w kierunku osoby trzymającej moją rękę, a jedyne co
widzę to oczy, które tak bardzo kocham a zarazem nienawidzę. Chciałabym cofnąć
rękę by nie czuć jego dotyku na mojej skórze. By nie mieć z nim już nic
wspólnego. Nie mam nawet na ten gest wystarczająco energii. Sasuke Uchiha, drań
podnosi się z krzesła, zrównuje twarz z moją spoglądając mi w oczy jakby badał
co może zrobić, a czego nie, co powiedzieć. Chciałabym nie słyszeć jak się
tłumaczy, odciąć się od całego świata, od bólu jaki odczuwam. Gdy mówi, że
zakochał się we mnie w ciągu tych kilku tygodni, jak powtarza, że jest totalnym
idiotą, jak składa mi słodkie obietnice poprawy bylebym tylko została z nim. A
ja tylko uważam, że to są puste słowa, którymi tylko mami mnie by mieć dalej
zabawkę, którą niedługo jak zasłużoną parę butów wyrzuci na śmietnik. I tu
trzeba podjąć kolejną decyzję, wybrać w którą stronę dalej iść. No nic ja
Sakura Haruno dam mu się wykazać w końcu, każdy powinien dostać drugą szansę.
Jak to się
skończy sami sobie dopowiecie. Zakończenie może wywoływać zachwyt, ale także
być porażająco smutne. To już zależy od Ciebie co wybierzesz, co bardziej
będzie Ci pasować. W końcu nie mogę dopisać końca gdyż sama jeszcze nie wiem
jak ten nowo rozpoczęty rozdział się skończy.
Nieszczęśliwie zakochana nastolatka - tak zwięźle mogłabym nazwać tą historię. Podobało mi się. Pięknie piszesz i wciągasz do dalszego czytania. Właściwie na blog weszłam tylko po to, aby poinformować cię o dodaniu do linków, a tekst chciałam zostawić sobie na późniejszą okazję. Przypadkowo przeczytałam pierwsze kilka zdań, aby już na początku dokonać jakieś ogólnej oceny, ale jak sama widzisz: przeczytałam całe i nie żałuję :3 Powtórzę się: twój styl pisania wciąga czytelnika. Dopatrzyłam się błędów interpunkcyjnych, ale nie przeszkadzały w czytaniu.
OdpowiedzUsuńBosko! <3. Ach! I dziękuję, że znalazłam się w linkach, dodatkowo z opisem "zafascynowana". Ale wracając do pierwszego celu mojej wizyty: oświadczam, że wedle twojej prośby dodałam cię do linków. Pozdrawiam! :3
(ai-no-ibuki.blogspot.com)
Wspaniała notka. Niemogę doczekać się kolejnej
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! Nie wiem czego się spodziewać w następnej, ale będę czekać z niecierpliwością! Powiadom mnie na którymś z moich blogów proszę :)
OdpowiedzUsuńhttp://anastasiane-reheart.blogspot.com/
http://anastasiane-reheart-sasusaku.blogspot.com/
Pzdr!
Moja droga. Niedawno przeniosłam swojego bloga na blogspota i zaczęłam obserwować pewną przydatną witrynę: Katalog Narutowskich FanFic'ów. Na moim pulpicie nawigacyjnym zawsze pojawia się nowa notka. Często przeglądam promowane blogi. Często przynosi mi to zawód. Jednakże mój komentarz jest dowodem na to, że klikając link twojego bloga, zrobiłam słusznie.
OdpowiedzUsuńMoja droga.
To było na prawdę dobre. Masz wspaniały styl. Twój język pisany jest bez zarzutu. Brakowało mi tu trochę emocji, ale pomimo to problem przedstawiłaś świetnie.
Czekam na kolejną dawkę twojej twórczości.
Pozdrawiam, Ikula
PS. Dziękuję za dodanie mojego bloga do linków. Uznałam jednak, że przeniosę go na blogspota... przynajmniej częściowo. :)